piątek, 4 maja 2012

Wybudujemy stadiony na Euro 2012. Ale kto je utrzyma?

Portugalczycy planują wyburzyć dwa z siedmiu stadionów, które wybudowali na piłkarskie Euro 2004. Miasta Leira (120 tys. mieszkańców) i Aveiro (70 tys. ) mają pilniejsze potrzeby niż permanentne dokładanie po milion euro miesięcznie do stadionów, na które nikt nie chce przychodzić. Ze stadionami budowanymi w Polsce na Euro 2012 może być podobnie.

Włodarze miast przygotowujących się do Euro2012 zapowiadają, że stadiony będą na siebie zarabiać. Ale to mydlenie oczu. Nie ma szans, żeby którykolwiek z budowanych stadionów przynosił tak wysokie zyski, by ich właściciel odzyskał zainwestowany w budowę kapitał. Nowe stadiony będą na to zbyt drogie. W niemieckim mieście Mainz powstaje właśnie efektowny stadion na 30 tysięcy miejsc za 40 mln euro. Portugalczycy na najdroższe, najbardziej efektowne stadiony na Euro 2004 wydali po 100 – 150 mln euro. Tymczasem stadiony w Gdańsku i Wrocławiu będą kosztować 180 – 200 mln euro, a Stadion Narodowy ponad 300 mln euro. Nawet gdyby przynosiły na czysto po 10 mln zł zysku rocznie, na nominalny zwrot zainwestowanych pieniędzy trzeba by czekać co najmniej 70 - 80 lat.

Jeśli podatnicy z Gdańska czy Wrocławia mogą na coś liczyć, to co najwyżej na to, że w przeciwieństwie do Portugalczyków, nie będą musieli do swoich stadionów dokładać już po ich oddaniu do użytku. Podstawowy warunek to silny klub piłkarski i bardzo bogaci kibice.

Jeśli znajdą się chętni na wynajem powierzchni handlowej na stadionie, wykupienie banerów reklamowych i praw do nazwy, jest szansa, że stadion wyjdzie na zero. Jeśli jednak kibiców będzie mało to podatnicy, którzy finansują budowę stadionów, będą musieli za kilka lat wysupłać pieniądze na rentę stadionową.
Źródło: newsweek.pl
 pełny artykuł w newsweek
(Autor zdjęcia nieznany)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz